Fragmenty książki
opowiadającej o realizacji filmu „Om Shanti Om”
„The Making of Om Shanti Om, a Farah Khan film”
Wydawnictwo Om Books International, New Delhi, 2008
Autor: Mushtaq Shiekh
PRELUDIUM
Akcja: Agar tu ne ma ka doodh piya hai to saamne aa
(1)
Emocje: Mat ro Pushpa, I hate tears (2)
Dramatyzm: Pehle us aadmi ka sign le ke aao.... (3)
Romans: Ab hume koi juda nahi kar sakta (4)
Nadzieja. Marzenia. Zemsta. Reinkarnacja. To były dni.
Wracamy do lat siedemdziesiątych, kiedy to wszystko miało
kolor taśmy filmowej Eastmana. Dialogi, bohaterowie, sceny,
które stały się częścią naszej kulturalnej psyche. To byli
nasi kreatorzy trendów teraz funkcjonujących jako klisze,
ale w swoich czasach to oni zdefiniowali gatunek – film
masala, z jego nieprawdopodobnymi wątkami, potężną dawką
melodramatu, niezapomnianymi dialogami, znakomitą muzyką i
czasami legendarnymi i dramatyzującymi aktorami. Choć lata
siedemdziesiąte wykreowały przebojowe chały, którymi można
było radować się nie wysilając wyobraźni, było to także kino
Hrishikesha Mukherjee i Gulzara, filmów, które odnosiły
równie wielkie sukcesy. Bollywood w latach siedemdziesiątych
stało się gatunkiem samym w sobie. I to właśnie za to Farah kocha
lata siedemdziesiąte. W tamtych czasach, kiedy nie mieliśmy
telewizji ani DVD, wyjście do kina było wielką wyprawą dla
całych rodzin. „Pamiętam, że staliśmy w długich kolejkach,
żeby kupić bilety, ustawialiśmy się już w poniedziałek, żeby
dostać bilety na piątkowy seans. Szła cała rodzina, moja
matka, mój brat i połowa bloku! Dorastałam wtedy, czas
pomiędzy 5, a 15 rokiem życia przypadł na lata 70, dalsze
życie ksztaluje się w tym wieku,” mówi Farah. Wszystkie
najlepsze i największe filmy indyjskiego kina zostały
nakręcone w latach 70, czy to „Sholay” czy „Deewar,” „Trishul,”
„Don” czy „Bobby.” Była wspaniała muzyka R.D Burmana i
Laxmikanta Payarelala. W latach 70 byli najlepsi
bohaterowie, podkreśla Farah – Dharmendra, Shashi Kapoor,
Jeetendra, Rishi Kapoor, Amitabh Bachchan, to samo z
heroinami, nikt nie pobije Rekhy, Hemy Malini, czy Parveen
Babi czy Neetu Singh.
„Pomyśl,” nalega Farah, „Jeśli za 30 lat chciałbyś zrobić
film historyczny o Bollywood, film dziejący się w latach 90,
czy w 2000, okaże się to bardzo trudne. A lata 70 miały
wyraziste czarne charaktery, Ajita czy Gabbara Singha, miały
wampy jak Mona darling i poplecznika złych Maca, sadzawki
pełne krokodyli i kwestie jak „Mare Paas Ma Ha”
(5)... to są
wszystko rzeczy tak charakterystyczne, że wręcz krzyczą z
nich lata 70, rozpoznajesz je natychmiast. Lata 80 jeszcze
mają disco i stroje Mithundy, 90 mogą być zapamiętane dzięki
Shah Rukhowi i kolorom Karana, ale nie ma już czegoś takiego
jak zbiór filmowych tendencji.” „Poza tym, w żadnym z filmów
o reinkarnacji nie różnicowano do tej pory epok, jeśli
przyjrzysz się 'Karan Arjun,' czy 'Karz', to świat wygląda w
nich tak samo teraz i 30 lat wcześniej. Pomyślałam, że
reinkarnacja to dobry pomysł, bo pierwsza połowa dzieje się
30 lat wcześniej i możemy w niej bazować na latach 70, więc
w pierwszej części będzie to film historyczny,” mówi Farah.
„Szczerze mówiąc, film jest o tym, co lubimy w latach 70,”
mówi mi Shah Rukh. „Jedna wielka nostalgiczna podróż,
dorastaliśmy oglądając te filmy i chcemy, żeby w filmie było
to widać – od wyglądu kostiumów do fabuły i dialogów. Jedna
z moich ulubionych kwestii wszechczasów to „Bhagwan ke liye
mujhe chod do..” (6) No i sprawa reinkarnacji pasuje jak
ulał do tej fabuły. Kiedy pomyśleliśmy o filmie w filmie,
zobaczyliśmy go jako historię o reinkarnacji. Jeśli
reinkarnacja ma być pokazana jako możliwie realistyczna,
musi dziać się w złudnym świecie filmu. To jest ta szczypta
logiki, bo dzisiejsza publiczność jej potrzebuje. Kiedy
ponownie narodzony gość przychodzi, żeby dorwać złego
gościa, musi stworzyć wiele iluzji, żeby przerazić złego
faceta. Gdyby pracował w przemyśle filmowym, byłoby to
łatwe. Jeśli musiałby odtworzyć przeszłość, zbudować pokój,
który będzie wyglądał tak jak 30 lat temu, wynajmie po
prostu zespół projektantów, którzy przyjdą i to załatwią. W
ten sposób jest to bardziej realistyczne.”
Realistyczny film o reinkarnacji, nie może być lepiej.
Bollywood zawsze kreował alternatywne światy – to realizm
magiczny, to świat fantazji. Oferuje zadziwiające połączenie
wątków, czasami od czapy, czasami realistycznych, ale zawsze
rozrywkowych, a przeważnie otwarcie komercyjnych. Jednak
każdy z nas, który idzie do kina, wie co chce dostać za
swoje pieniądze – zwielokrotnione życie, które znamy i
kochamy całym sercem – nielogiczne, niemożliwe,
niepohamowane fabuły. Przypominam sobie dyskusje, jaka
miałem z Mayurem, który pisał dialogi do „Om Shanti Om.”
„Mowę mi przez ciebie odebrało,” mówi, „Każdy w Indiach wie,
że my, ludzie stąd, tacy jesteśmy, zabijecie mnie za to, ale
taka jest prawda. Jesteśmy zasadniczo i ponad miarę
dramatyczną, opętaną obsesją na swoim punkcie i wariacko
zabawną bandą ludzi. Ale takie są Indie. Bollywood jest
tylko próbką makrokosmosu wokół nas. My wszyscy jesteśmy
częścią tego dziedzictwa, jakim jest Bollywood.”
Dziedzictwo, jakim jest Bollywood, podoba mi się to zdanie i
z entuzjazmem podrzucam je Farah. „Dokładnie wiem, co to
oznacza,” mówi ona, „To jest to, co pragnę zrobić w 'Om
Shanti Om.' Przywołać historię do życia. Widzisz, to co tu
stworzyłam, to szalone, ekscentryczne miejsce. Ludzie w tym
świecie mają kaprysy, dziwactwa, a jednak to nadal piękne
miejsce. Nie widzę naszej branży jako na obskurnej i złej.
Pewnie, wielu z tych, którzy kręcą filmy o przemyśle
filmowym, kieruje światła na leżankę w pokoju castingu, na
śmieci ukryte pod blichtrem. Ale nie ja. W moim filmie
wszyscy są szczęśliwi, nawet młodsi artyści w tłumie są
szczęśliwi.” Film ma wszystkie znajome emocje lat
siedemdziesiątych... nadzieję, marzenia, zemstę,
reinkarnację.
„To zdecydowanie film o nadziei,” mówi Shah Rukh. „Mocno w
to wierzę. Kwestia filmowa mówi, 'Kehtey hain ki agar kisi
cheez ko dil se chaho... to saari kaaynaat tumhein ussey
milaaney ki koshish mein lag jati hai.” (7) Farah marszczy
się na tę myśl, „Trochę wszystkiego,” mówi najpierw,
„nadzieja i zemsta.” Patrzę na nią. „Okay, dla mnie,
osobiście? Ja myślę, że większość ludzi w branży ma tak
wielkie marzenia, że jednego życia na nie nie wystarcza. To
wielka prawda w przypadku Shah Rukha i mnie – mamy tak wiele
marzeń i ambicji, że życia na nie mało. Mowa Shah Rukha o
konieczności szczęśliwego zakończenia – to moja filozofia.
Gdzieś przeczytałam to zdanie, 'W końcu wszystko jest
dobrze, a jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to jeszcze
nie koniec.” To, jak myślę, streszcza wszystko, w naszych
filmach na końcu wszystko jest dobrze, a jeśli nie, to
jeszcze nie jest koniec.” Tako rzecze Farah Khan. Nie umiem
wymyślić lepszego zdania, które sumowałoby jej wizję 'Om
Shanti Om.' Jeśli spytacie mnie lub Farah, to jest to love
story, opowieść o reinkarnacji, opowieść o nadziei, o
zemście, i jest to film o kręceniu filmów. To uczucie bycia
częścią historii filmu, które przenika każdy zakamarek i
zakątek planu 'Om Shanti Om' i myśli ludzi związanych z jego
tworzeniem.
Wróćmy do Mayura. „W scenie otwierającej film,” mówi, „trwa
właśnie kręcenie słynnej piosenki 'Om Shanti Om.' W
momencie, kiedy widzicie studio z obrotową sceną,
natychmiast łączy się wam to z rzeczywistością. To naprawdę
się działo, pokazano to w filmie 'Karz.' Na scenie jest
Rishi Kapoor, ruszający ustami do słów piosenki. To naprawdę
się działo. Widzimy reżysera, Subhasha Ghai, słynnego z
pokazywania się choćby na krótko w swoich filmach, w
czapeczce, która była jego znakiem firmowym, krzyczącego
'Akcja!' Tak, wszystko to naprawdę się działo, kilka
dziesięcioleci temu. Potem bohater rzuca swoją kurtkę w tłum
krzyczących i rozradowanych młodszych artystów. Kurtka upada
na jednego z nich. To nie wydarzyło się oryginalnie, ale co
by było, gdyby? A potem kontynuujemy opowieść o tym młodszym
artyście. Omie. Granym przez Shah Rukha.” Doskonale. Czynnik
'co by było gdyby,' który rządzi Bollywoodem. To czynnik 'co
by było gdyby' jest fundamentem kreowania świata 'Om Shanti
Om.' Teraz, dla lepszego przyjrzenia się, jak film odtwarza
przeszłość, muszę użyć narzędzi. Ponieważ kopiemy w
przeszłości, pomyślmy o tym jak o wykopaliskach
archeologicznych. Wykopki? Cóż, to co się stało tutaj, to
jakby ekipa archeologów kopała w ziemi, odkrywając kilka
warstw gleby, kamieni i pyłu. Każdy poziom to konkretna
epoka historyczna, im głębiej kopiesz, tym dalej w historię
sięgasz. A więc kopiemy tak głęboko, aby dotrzeć do lat 70.
Ten poziom składa się z kilku nachodzących na siebie warstw
dowodów historycznych, które pomogą nam stworzyć obraz tego,
co było kiedyś.
Pierwsza warstwa, to dowody materialne lat 70 – plany,
rekwizyty, kostiumy, cały wygląd i duch tamtych czasów. A
teraz pamiętajcie, że drążymy historię Bollywood, to nie
jest prawdziwe życie lat 70, to nakręcone życie lat 70.
Odmiatasz z pyłu jakiś kąt stanowiska i ukazuje się druga
warstwa – plan filmowy studia RC. To czynne studio; kręci
się tutaj różne filmy, tu masz wygłupiającego się na jednym
planie Rajesha Khannę, Dharmendrę wygrażającego w drugim.
Masz przebłysk żywego, działającego modelu Bollywood lat 70.
Z tego planu przechodzisz się do trzeciej warstwy – technik
produkcyjnych, wyposażenia, starych kamer Mitchella,
ciężkiego oświetlenia, kątów filmowania, choreografii,
wątków filmowych tak dalej. Potem stajesz i myślisz o
czynniku 'co by było gdyby.' Gdybyś tak miał Mithuna,
stojącego z boku, patrzącego na ludzi idących po czerwonym
dywanie i wykonującego swój dyskotekowy numer pięć lat przed
tym, zanim stał się hitem? A co, gdybyś miał Sooraja
Barjatyę jako dziecko, podłapującego dialogi, które potem
wykorzysta we własnych filmach? „Niektóre pomysły wymagają
nagięcia wyobraźni, bo dałam Govindę jako przebijającego się
aktora biegającego wszędzie ze swoim portfolio i ludzi
traktujących go per noga,” śmieje się Farah. „Daliśmy sobie
też sporo swobody, bo na przykład w 'Karz' Rishi Kapoor nie
nosił kurtki, którą u nas rzuca! Mamy też odniesienia do
samych filmów, na przykład 'Mother India' jest kręcona jako
'Ma Bharati,' a matka Oma była wzywana na test ekranowy do 'Mughal
E Azam.”
Zmieszaj warstwy, dodaj kilka sekwencji „co by było gdyby” i
voila, zostajesz przeniesiony w czasie. Na naszą korzyść
działa, że my, Indusi, mamy w pamięci odniesienia do
gotowych kontekstów, jak chodzi o Bollywood. Mamy piosenki
na każdy nastrój, kwestię na każdą sytuację, a wszystko
wzięte z filmów. To jest ta zażyłość, ta nostalgia, którą
posługuje się Farah, żeby stworzyć równoległą historię
Bollywood. Historia ta jest dużą częścią filmu, to nie tylko
przebłysk zamierzchłych czasów – film również tworzy
historię, a wszyscy członkowie ekipy mozolą się nad nim z
równym zapałem.
Jest też ten moment – creme de la creme – numer taneczny z
31 gwiazdami – nigdy wcześniej tyle gwiazd Bollywood nie
tańczyło do tej samej melodii, nigdy wcześniej nie
widzieliśmy ich razem na srebrnym ekranie. Potem mamy sceny
z gali rozdania nagród Filmfare, w których gwiazdy przemysłu
filmowego mają ubaw podszywając się pod samych siebie. No
wiesz, w większości filmów pojawia się oświadczenie, że
bohaterowie nie przypominają nikogo żywego czy martwego. Ten
film należy odczytywać tak: odniesienia do autentycznych
postaci są zamierzone, ale wierzcie lub nie, nie zrobiliśmy
tego, aby ranić wasze uczucia, wkurzać czy głaskać pod włos,
a co do tych, którzy już nie żyją, to zrobiliśmy to, aby
podtrzymać pamięć o was. Pisanie scenariusza filmu jest
zawsze trudne, ale pisanie scenariusza filmu o kręceniu
filmów to jak przebywanie w obcym, a jednak jakoś znajomym
kraju. Musisz stworzyć cały nowy świat, ale tak, żeby był
realny, to jest – tak realny, jak tylko może być w filmie,
czy raczej w filmie bollywoodzkim. Potem musisz pokazać
życie w Bollywood tak jak wyglądało w latach
siedemdziesiątych – gwiazdy i przemysł filmowy. To było
podchwytliwe. Musieliśmy pokazać ekscentryczności gwiazd, bo
z nich byli sławni, kochaliśmy to, co robili i musieliśmy
wprowadzić ich do filmu, musieliśmy wprowadzić te postaci,
które filmy czyniły tak 'filmowymi.' Chciałbym o tym myśleć
jako naszym hołdzie dla gwiazd i postaci, dzięki którym
filmy były, czym były. A bez nich nie miały tożsamości.
Dziś każda dziewczyna i każdy chłopak wyglądają tak samo.
Wtedy gest dłoni, pukiel włosów – to wszystko były znaki
wyróżniające tylko tego i nikogo innego, każda gwiazda była
klasą samą dla siebie, to nasz hołd dla nich. Nie możemy
pokazać wyblakłej kopii Rajesha Khanny czy Raja Kumara.
Musimy pokazać ich takimi, jakimi byli, ale ponieważ nie są
już tacy młodzi, jak kiedyś, musimy wykorzystać sobowtóry.
Farah Khan też tak uważa. „Najtrudniejszą częścią jest
upewnienie się, że nie przekraczamy granic, że nie
zdenerwujemy zbyt wielu osób. Ludzie przemysłu filmowego
jednakże mają sporo poczucia humoru. Większość tych, którzy
się pojawili, robiła sobie żarty z samych siebie, czy to
Abhishek, czy Akshay, czy nawet Rishi Kapoor i Subhash Ghai,
którzy zagrali tę przekomiczną scenę, podczas której walczą
o kopertę na gali rozdania Filmfare'ów.
Trudne było także powstrzymanie się od hermetycznych żartów
zawodowych, które zrozumie tylko pięć osób w kinie (a i to
będą to osoby z branży). Dlatego zrobiliśmy tylko jeden taki
kawał, dla reżyserki filmu, a inne są takie, że każdy się na
nich pozna, jak scena, w której Abhishek kpi z samego
siebie, zdjęcie paszportowe Manoja Kumara, kawały, które
zrozumie każdy widz filmów hindi. Każda gwiazda, która
pokazała się w filmie choćby na mgnienie oka wie, że to, co
zagrała, to nie tylko minimalna rólka. Za sto lat, w świecie
pełnym nienawiści i egocentryzmu, całe pokolenia będą
zastanawiać się, jak tylu ludzi mogło z własnej woli stać
się częścią tak wielkiego żartu, że udawali samych siebie i
świetnie się przy tym bawili. To się mogło zdarzyć tylko w
Indiach. I tylko w Bollywood. I to właśnie, panie i panowie,
o tym jest „Om Shanti Om.” To opowieść o miłości, jasne, to
magia tworzenia filmów, pasja ich reżyserów, promieniowanie
ich gwiazd, znakomitość ekip, maniakalna energia techników,
oddanie ich młodszych artystów. To film zakochany w
przemyśle kręcenia filmów. Ciecie! Koniec zdjęć! Koniec
preludium.
Przypisy
(1) "Jeśli piłeś mleko matki, chodź i zmierz się ze mną –
zapewne tekst pochodzący z jakiegoś filmu; w Indiach
popularne wyzwanie do walki (Mowilka)
(2) ”Nie płacz, Pushpa, nienawidzę łez” - kwestia Rajesha
Khanny z filmu „Amar Prem” (tłumaczenie Wryddhaa)
(3) ”Idź i najpierw uzyskaj podpis tego, który...” – kwestia
Amitabha Bachchana z „Deewar.” Amitabh gra przestępcę, a
Sashi Kapoor jego brata, policjanta. Kiedy Sashi domaga się,
aby brat wyznał na piśmie wszystkie swoje przewinienia, ten
wybucha gniewem i mówi powyższe słowa, mówiąc, że przyzna
się do wszystkiego, ale najpierw niech zrobi to na piśmie
człowiek, który zniesławił jego ojca, znieważył matkę, jemu
samemu wytatuował na ręce napis „mój ojciec jest
złodziejem... (tłumaczenie i objaśnienie kontekstu Wryddhaa)
(4) „Teraz już nikt nie może nas rozdzielić” - chyba
najpopularniejsza kwestia wszelkich filmów o miłości
(tłumaczenie i objaśnienie kontekstu Wryddhaa)
(5) „Ze mną jest nasza mama” - słynna kwestia Sashiego
Kapoora „Deewar.” Jego brat, przestępca, przechwala się
swoim bogactwem, Sashi, policjant, zamyka mu usta tym jednym
zdaniem (tłumaczenie i objaśnienie kontekstu Mowilka)
(6) „Na Boga, wypuść mnie” - okrzyk każdej heroiny
uciśnionej przez złoczyńcę (tłumaczenie Wryddhaa)
(7) „Jeśli pragniemy czegoś całym sercem, świat pomaga nam
to zdobyć” - kwestia Oma
Gorące podziękowania dla Wryddhyy za tłumaczenie z hindi i konsultację.
Tłumaczenie: Mowilka
© Tekst chroniony prawem autorskim.
Wykorzystanie i publikacja w całości lub we fragmentach jedynie za zgodą serwisu.
Więcej informacji w dziale "strona"
>> przeczytaj o filmie w dziale
filmografia
>> zobacz galerię zdjęć z filmu